wtorek, 28 maja 2013

Był sobie Łysy.

Żeby się już nie wymądrzać może dla rozluźnienia zwieraczy opowiem tym razem bajkę. O pewnym łysym chłopcu o imieniu Domiii... Domisław. Albo nie. Chłopiec nazywa się Marcin. Marcin? To głupie imię. Marek. O! Zakochał się on w pewnej dziewczynie o wdzięcznym imieniu Róża. No i tak się zakochał że zaprosił ją na sylwestra. Wiadomo. Sylwester - człowiek pije, nie myśli, różne głupie rzeczy robi. Co zrobił Łysy Marek? Pasożyta, którego Róża w bólach później wydaliła. Po kilku miesiącach Marek i Róża przywiązali się do swojego pasożyta. Nadali mu imię Antoni, ubierali go i pozwalali się bawić z innymi pasożytami. Zauważyli jednak, że Antoni ma wewnętrzne narządy płciowe więc przechrzcili go... ją właściwie na Julię. Takie banalne i powszechne imię. No i... i dupa. (A właściwie Dupka) bo dalej już nic nie mogę wymyślić. Miała być bajka o Łysym.
To może od nowa. Inną bajkę o Łysym opowiem. Tym razem bez imion. Po prostu był sobie Łysy...

To może na początek kilka krótkich informacji o naszym głównym bohaterze.
Średnia odległość z Ziemi do Łysego wynosi 384 402 km. Średnia. Bo jego odległość od nas zmienia się od 362 000 km (tzw perygeum) do 407 000 km (apogeum). Prawo Keplera. Pamiętacie?

Łysy krąży wokół naszej Ziemi z prędkością 3600 km/h. Obiegnięcie nas zajmuje Łysemu 27 dni 7 godzin i 43,1 minuty.

Jak wielki jest Łysy? Jego średnica to 3476 km co stanowi ok. 27% średnicy Ziemi. Powierzchnia Łysego to 7,5% powierzchni Ziemi a objętość tylko 2% objętości Ziemi.

Ile waży Łysy? Jego masa (nie waga. MASA) to 1/81 masy Ziemi. A więc siła ciążenia na Łysym wynosi tylko 1/6 siły jaką mamy na Ziemi. Oznacza to, że na Łysym ważyłbyś tylko 1/6 tego co na Ziemi. Tak jest! Dieta cud!

To taka bardzo powierzchowna charakterystyka Łysego. Bajkę o Łysym będę kontynuował w następnych postach.  Taka... telenowela. Że też Rysiek nie jest łysy. Albo Hanka.

Aha! Zapomniałem nadmienić że "Łysy" to w żargonie astronomów po prostu Księżyc. Ależ Ci naukowcy są dowcipni. Hehehe... heh. Słabe.

wtorek, 21 maja 2013

Alien vs Homo (Sapiens)

Dostałem maila! Z pytaniem! Ha! Do eksperta rzecz jasna! No pytajcie mnie! Wszystko wam powiem! Na każde pytanie postaram się fachowo odpowiedzieć. Ta...  Poza tym które właśnie dostałem.

"Czy jesteśmy sami we wszechświecie?"
                  ~maćko

No dobra. Challenge accepted! Choć nie ukrywam, że spodziewałem się bardziej ambitnego pytania. Np: Kto posadził brzozę w pobliżu lotniska w Smoleńsku i dlaczego dziadek Tuska. Rozkaz wermachtu? Aha! Ukryta opcja niemiecka! Powołajmy komisję! Myślałem całe... 3 godziny nad tym jakiej odpowiedzi udzielić (ja już o kosmitach mówię). I uznałem, że podam Ci tani maćko (czy tam drogi) liczby a Ty je sobie sam zweryfikujesz i wyciągniesz własne wnioski.


  • 300 miliardów gwiazd, które znajdują się w naszej galaktyce zwanej Drogą Mleczną (z ang. Milky Way-znajome?) pomnóżmy przez tyle samo galaktyk które znajdują się w granicach obserwowanego przez nasz wszechświata.
  • Powiedzmy, że chociaż połowa z tych wszystkich gwiazd posiada układy planetarne. Czyli dzielimy otrzymaną z mnożenia liczbę przez 2.
  • Tę liczbę znów pomnóżmy przez 4 zakładając, że średnio tyle właśnie planet posiadają te układy planetarne.
  • Otrzymaną liczbę podzielmy przez 100 zakładając, że co setna planeta jest skalista tak jak Ziemia.
  • Następnie całość podzielmy jeszcze raz przez 100 zakładając, że co setna taka skalista planeta znajduje się wewnątrz tzw. ekosfery czyli nie za blisko gwiazdy (żeby nie było za gorąco) i nie za daleko (żeby nie było za zimno). Głównie chodzi o to żeby na takiej planecie znajdowała się woda w stanie ciekłym. To sprzyja rozwojowi życia.

Nie licz tego co do cyferki po przecinku. W przybliżeniu ta liczba wynosić będzie... kilkadziesiąt miliardów miliardów ("kilkadziesiąt" i 18 zer). Czyli według naszych szacunków we wszechświecie znajduje się kilkadziesiąt miliardów miliardów planet na których istnieją warunki sprzyjające powstawaniu życia. Nawet jeżeli będziemy dalej zawężać kryteria to i tak liczba takich planet będzie bardzo duża. Trzeba być cholernym ignorantem i zadufanym w sobie gatunkiem (takim właśnie jest człowiek z resztą) żeby myśleć że ludzie są jedynymi myślącymi istotami w całym wszechświecie. W historii ludzkości już nie raz człowiek próbował postawić siebie w centrum wszechświata. Za każdym razem kończyło się to niespodzianką. To też powinno nas czegoś nauczyć. Jednak myślę, że liczby i tak mówią same za siebie. Nasza planeta to z pewnością kosmiczna wygrana, ale z taką samą pewnością nie jedyna w całym wszechświecie. Tą wygraną ktoś na pewno się jeszcze podzielił.

niedziela, 19 maja 2013

Niebo nade mną

Dlaczego niebo jest niebieskie?

A dlaczego psy liżą się po jajkach? Bo potrafią. No i niebo jest niebieskie bo... potrafi(?).
Okej. Myślałem, że coś z tego wyjdzie. Że to pytanie pomocnicze mi w czymś pomoże. (nie czytajcie tego. Tylko głośno myślę). To głupie, że tą informację w nawiasie podałem na końcu. Bo wtedy i tak czytacie. Także ten...

Pytanie (to pierwsze) wcale nie jest banalne bo przecież otacza nas przezroczyste powietrze. Aby znaleźć odpowiedź należy sobie wyjaśnić kilka podstawowych spraw.

Isaac Newton - masło maśla... tzn Genialny mądrala żyjący w XVII w. Odkrył m.in. prawo powszechnego ciążenia, rozwinął wspaniały aparat matematyczny, bez którego nauka nie osiągnęła by tego co dziś wiemy.
Pryzmat
Newton umieścił trójkątny klin tzw pryzmat na drodze promienia światła pochodzącego ze słońca. Promień przechodzi przez pryzmat i pada na ścianę. Newton jednak nie widzi na ścianie takiego samego, jednolitego białego światła jakie padło na pryzmat. Widzi jak światło białe (słoneczne) rozkłada się na kolory tęczy: czerwony, pomarańczowy, żółty, zielony, niebieski i fioletowy. Mamy informację nr 1.

Informacja nr 1:
Newton odkrył, że światło białe składa się ze wszystkich kolorów tęczy. Od niebieskiego (najmniejsza długość fali) do czerwonego (największa długość fali).




A teraz informacja nr 2:
Światło jest falą (też) podobną do fal rozchodzących się po stawie kiedy wrzucisz do niego kamień. Nie widzimy bezpośrednio "falowania" światła bo wielkość jego fali czyli długość, jest  za mała aby ją zobaczyć. 


Wracając do naszego błękitnego nieba. Tak się składa, że cząstki tlenu i azotu czyli głównych składników Ziemskiego powietrza, mają taką wielkość,
 że odbijają (fachowo: rozpraszają) światło niebieskie lepiej niż czerwone. W konsekwencji kiedy światło słoneczne przechodzi przez powietrze, niebieskie światło, które wchodzi w skład słonecznego światła, jest silniej rozpraszane i na niebie powstaje wtedy niebieskie tło.

Miarą czystości atmosfery na Ziemi może być jej kolor. Im bardziej błękitne jest niebo tym czystsze powietrze. Im jaśniejsze tym więcej w nim zanieczyszczeń. Mowa oczywiście o bezchmurnym niebie.


Na Marsie (mówię o planecie, nie batonie) niebo może mieć kolor różowy lub żółty bo kolor nieba zależy od wielkości cząstek unoszących się w atmosferze. W przypadku Marsa te cząstki to pył z szalejących na nim burz piaskowych. Różowe niebo na Marsie. Hmm... To mógłby być raj dla fanek hello kitty. A podobno to my faceci jesteśmy z Marsa. Choć facet w ruszoffej koszuli to podobno jednak ciągle facet. 
Marsjańskie niebo


Jak myślisz? Dlaczego wysoko nad Ziemią, gdzie latały wahadłowce czy unoszą się sztuczne satelity w tym Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, niebo jest czarne jak atrament a nie niebieskie. Nawet gdy świeci Słońce?